wtorek, 28 sierpnia 2012

Place where a long day can rest . (~7~)

Zerwałam się z łóżka, wzięłam prysznic. Założyłam sweterek w paski, białe leginsy i buty na obcasie. Włosy związałam w koczka, makijaż zrobiłam w stylu 'puppy eyes' . Zjadłam szybkie śniadanie i byłam gotowa. Wyszłam przed dom i usiadłam na schodach...


Po 5 minutach przyjechał swym samochodem. Przywitał mnie uśmiechem. Otworzył przede mną drzwi, wsiadłam do luksusowego samochodu . Jazda zajęłam dam dość dużo czasu. W końcu dojechaliśmy, stanęliśmy przed ogromnym wieżowcem. L.Joe złapał mnie za rękę. Weszliśmy do windy i wjechaliśmy na piętro 15. Skierowaliśmy się do sali na końcu długiego korytarza. Zza drzwi dobiegały śmiechy. Joe wpadł do sali pierwszy, ja powoli szłam za nim. Przedstawił mnie chłopakom, każdy miło mnie powitał. Zaczęli próbę, była zaskoczona. Bardzo dobrze tańczyli i śpiewali. Pomimo tego, że nie słuchałam kpop-u piosenka spodobała mi się. Nauczyli mnie nawet kroków. Po jakimś czasie, usiedliśmy do stolika i zaczęliśmy się zajadać sushi. Dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. L.Joe miał świetnych przyjaciół. Wstałam od stolika i skierowałam się do łazienki. Nagle usłyszałam jakiś głos. Domyśliłam się, że był to ich menadżer.
-"Jutro macie koncert. Potrzebuję tych pieniędzy ! Jeśli któryś z was popełni minimalny błąd wyrzucę go z zespołu, nawet nie zorientuje się kiedy !"
Gdy skończył mówić wyszłam z łazienki. Facet odwrócił się w moim kierunku.
- Kim jesteś ?!- krzyknął
- Ja... ja jestem..... przyjaciółką L.Joe- wyjąkałam
Wszyscy milczeli, menadżer zaśmiał się złośliwie. Wyjął z kieszeni pistolet. Chłopaki mieli przerażony miny. Facet wycelował we mnie, dostałam w rękę. Rana zaczęła mocno krwawić. Osunęłam się na podłogę. Wszyscy do mnie podbiegli, Niel dzwonił po karetkę, Joe przeniósł mnie na kanapę. Po chwili na salę wpadli lekarze, opatrzyli mi ranę i zabrali do szpitala. Pojechał ze mną tylko L.Joe.  Czułam się bardzo słabo.   Nim dojechaliśmy do szpitala, zasnęłam. Obudziłam się chyba po jakichś dwóch godzinach.  Siedział przy mnie L.Joe. Miał łzy w oczach. Z korytarza usłyszałam znajomy głos mamy.
- Moi rodzice tu są ? - zapytałam
- Tylko twoja mama- odparł
Bałam się, jak to wytłumaczę mamie.  Do tego przyszła pielęgniarka, ostatni raz zmieniła mi opatrunek i powiedziała, że mogę wracać już do domu. Wyszła z Joe, mama płakała, usiadłam koło niej.
- Mamo, już wszystko jest w porządku.
Spojrzała na mnie, próbowała się uśmiechnąć.
- Chodźmy już, tata się martwi.
We trójkę wyszliśmy ze szpitala. Najpierw mama odwiozła L.Joe do domu, a  potem same wróciłyśmy.



Wiem, troszkę, krótki rozdział ...
Ale skoro dodaje rozdział codziennie, to chyba taka długość może być xd

A więc odświeżyłam wygląd bloga, jak wam się podoba ?  
Muzyka też się zmieni, prawdopodobnie dziś. 


6 komentarzy:

  1. Dłuższe pisz!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Ale i tak fajne :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie ;) Pisz szybko :D Czekam na więcej ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku, nie strasz mnie, myślałam, że dziś w ogóle rozdziału nie dodasz. rozdział świetny, dobrze, że dostała tylko w rękę, a nie w inne miejsce, czekam na kolejny, trochę dłuższy rozdział. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. ...
    Że jak ?
    Ona na niego poskarży ?
    Ale to ciekawe !
    Czekam na c.d. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Psychopata kieruje zespołem? Ja bym już dawno zgłosiła do wytwórni lub na policję.
    Trochę to nielogiczne...
    Masz rację, za krótki rozdział. Za mało opisów... -,-

    Idę dalej~

    OdpowiedzUsuń
  6. Boskie ! Biedny L.Joe... musiał się głupio poczuć TT

    OdpowiedzUsuń