piątek, 31 sierpnia 2012

Zwalniam...

Hej !
Postanowiłam, że zwolnię trochę tempo dodawania rozdziałów. Będę je dodawać raz w tygodniu, czyli co środę. Podejrzewam, że ustawię je, by wstawiały się automatycznie. Mam nadzieję, że zrozumiecie mnie i będziecie cierpliwi :)
Nie zapominajcie o Neomi i jej przygodach ! ;*

 Pozdrawiam Sung Sang Mi. :)

środa, 29 sierpnia 2012

Place where a long day can rest . (~8~)


Nadszedł poniedziałek. Jak zawsze wstałam o 6. Ubrałam się się w sukienkę i czarne rajstopki, do tego baletki. Wzięłam torbę i zeszłam na dół. W kuchni nie zastałam mamy, ani taty. Za to karteczkę: "Pojechaliśmy do babci". Zrobiłam sobie kakao i odgrzałam naleśniki. Wyszłam przed czasem. Przed domem stał Dongi. Spuściłam głowę i bez słowa, poszłam w stronę szkoły.
- Neomi !- krzyknął
Podbiegł do mnie i złapał za rękę, wyrwałam mu się.
- Co się stało ?- spytał
Odwróciłam się do niego, zamierzałam, wszystko mu wygarnąć i tak zrobiłam.
- Ty dupku, na początku mnie wykorzystujesz, potem zdradzasz. Myślisz, że nigdy bym się o tym nie dowiedziała. Spieprzaj !- wykrzyknęłam
Zaczęłam biec w stronę szkoły. Dogonił mnie momentalnie, złapał mnie za rękę. Poczułam potworny ból.
- Puszczaj !
Zaczęłam płakać, nie prze niego, tylko przez ranę. Znów ujrzałam krew. Wbiegłam do szkoły, w łazience zmieniłam bandaż. Wpadłam na JinSae.
-Przepraszam...- odparłam
- Co się stało ? - zapytała
- Nic, nie ważne....- uśmiechnęłam się do niej
Razem weszłyśmy do sali, byłyśmy trochę spóźnione, ale nauczyciel nie zauważył tego. Usiadłyśmy w swoich ławkach. Gdy zapadła cisza, pan JiKyung, wezwał mnie do odpowiedzi. Stanęłam na przeciwko niego i zaczęłam odpowiadać na pytania. Byłam przygotowana, wiedziałam, że mnie spyta. Zaliczyłam tylko jeden błąd. Postawił mi 5.  Ukłoniłam się i wróciłam do ławki, reszta lekcji minęła spokojnie. Gdy wyszliśmy z ostatniej lekcji była 18. Szybkim krokiem wracałam do domu. Poczułam lekkie dreszcze, było zimno, a ja nie miałam żadnego sweterka. Na ławce zobaczyłam L.Joe, przywitałam się z nim i razem ruszyliśmy dalej.
- Nie zimno ci ? - spytał
- Nie..- odparłam
- Na pewno ? Wyglądasz na zmarzniętą. Dam ci swoją bluzę.- odparł
- Nie na prawdę nie musisz. Do domu mam już blisko ! 
Mimowolnie nakrył mnie swoją bluzą. Szliśmy cały czas rozmawiając, przed domem przegnaliśmy się, on poszedł w swoją stronę, a ja weszła do ciepłego domu. Wtedy zorientowałam się, że mam na sobie jego bluzę, wybiegłam na ulicę, niestety nie było go już. Wróciłam do domu. Przebrałam się w luźniejsze ciuchy. Jego bluzę złożyłam i położyłam na szafce. Zeszłam na dół i zjadłam spaghetti, potem odrobiłam lekcje. Poczytałam chwilę książkę i zasnęłam, byłam zmęczona. Dopiero około 3 w nocy obudził mnie sms: "Możesz wyjść przed dom ?". Odłożyłam telefon, wygrzebałam się z pościeli, wzięłam bluzę i po cichu zeszłam na dół. Włożyłam buty i wyszłam przed dom. Przed bramą stał L.Joe. Wpuściłam go do ogrodu. Usiedliśmy na ławce.
- Zapomniałam ci oddać blu...
- Cii..- przerwał mi
Przez chwilę patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Nasze twarze były lekko oświetlone przez lampy.Nasze twarze zbliżyły się do siebie, Joe pocałował mnie namiętnie. Po chwili szepnął mi na ucho: "Kocham cię".



Byłam zszokowana, jednak mimo późnej pory zaprosiłam do domu. Zdjęliśmy buty i po cichu weszliśmy do mojego pokoju.
- Przepraszam za bałagan.-szepnęłam
- Nie szkodzi- odparł i posłał mi uśmiech. 
Usiedliśmy na łóżku, po dłuższych rozmowach, oboje padliśmy, ja usunęłam na jego ramieniu. Dopiero rano razem zerwaliśmy się z łóżka. 
- Muszę już iść.
- Ale nie zjesz śniadania ? - spytałam i pocałowałam go w policzek
- Nie mogę, zaraza muszę iść do szkoły, a zresztą nie mam ze sobą książek. Przepraszam.
Pożegnaliśmy się pocałunkiem. 




Zapowiedź 9 rozdziału:
Neomi idzie razem z mamą zgłosić na policje ostatnie wydarzenie.  Dziewczyna opowiada co się stało. Jednak, gdy menadżer Teen Top zostaje wezwany na przesłuchanie, nie pojawia się.  Porywa dziewczynę.

Mam nadzieję, że wam się podoba :)
Jednak znów wyszedł mi krótki >< 

Odpowiada wam muzyka ? 

wtorek, 28 sierpnia 2012

Place where a long day can rest . (~7~)

Zerwałam się z łóżka, wzięłam prysznic. Założyłam sweterek w paski, białe leginsy i buty na obcasie. Włosy związałam w koczka, makijaż zrobiłam w stylu 'puppy eyes' . Zjadłam szybkie śniadanie i byłam gotowa. Wyszłam przed dom i usiadłam na schodach...


Po 5 minutach przyjechał swym samochodem. Przywitał mnie uśmiechem. Otworzył przede mną drzwi, wsiadłam do luksusowego samochodu . Jazda zajęłam dam dość dużo czasu. W końcu dojechaliśmy, stanęliśmy przed ogromnym wieżowcem. L.Joe złapał mnie za rękę. Weszliśmy do windy i wjechaliśmy na piętro 15. Skierowaliśmy się do sali na końcu długiego korytarza. Zza drzwi dobiegały śmiechy. Joe wpadł do sali pierwszy, ja powoli szłam za nim. Przedstawił mnie chłopakom, każdy miło mnie powitał. Zaczęli próbę, była zaskoczona. Bardzo dobrze tańczyli i śpiewali. Pomimo tego, że nie słuchałam kpop-u piosenka spodobała mi się. Nauczyli mnie nawet kroków. Po jakimś czasie, usiedliśmy do stolika i zaczęliśmy się zajadać sushi. Dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. L.Joe miał świetnych przyjaciół. Wstałam od stolika i skierowałam się do łazienki. Nagle usłyszałam jakiś głos. Domyśliłam się, że był to ich menadżer.
-"Jutro macie koncert. Potrzebuję tych pieniędzy ! Jeśli któryś z was popełni minimalny błąd wyrzucę go z zespołu, nawet nie zorientuje się kiedy !"
Gdy skończył mówić wyszłam z łazienki. Facet odwrócił się w moim kierunku.
- Kim jesteś ?!- krzyknął
- Ja... ja jestem..... przyjaciółką L.Joe- wyjąkałam
Wszyscy milczeli, menadżer zaśmiał się złośliwie. Wyjął z kieszeni pistolet. Chłopaki mieli przerażony miny. Facet wycelował we mnie, dostałam w rękę. Rana zaczęła mocno krwawić. Osunęłam się na podłogę. Wszyscy do mnie podbiegli, Niel dzwonił po karetkę, Joe przeniósł mnie na kanapę. Po chwili na salę wpadli lekarze, opatrzyli mi ranę i zabrali do szpitala. Pojechał ze mną tylko L.Joe.  Czułam się bardzo słabo.   Nim dojechaliśmy do szpitala, zasnęłam. Obudziłam się chyba po jakichś dwóch godzinach.  Siedział przy mnie L.Joe. Miał łzy w oczach. Z korytarza usłyszałam znajomy głos mamy.
- Moi rodzice tu są ? - zapytałam
- Tylko twoja mama- odparł
Bałam się, jak to wytłumaczę mamie.  Do tego przyszła pielęgniarka, ostatni raz zmieniła mi opatrunek i powiedziała, że mogę wracać już do domu. Wyszła z Joe, mama płakała, usiadłam koło niej.
- Mamo, już wszystko jest w porządku.
Spojrzała na mnie, próbowała się uśmiechnąć.
- Chodźmy już, tata się martwi.
We trójkę wyszliśmy ze szpitala. Najpierw mama odwiozła L.Joe do domu, a  potem same wróciłyśmy.



Wiem, troszkę, krótki rozdział ...
Ale skoro dodaje rozdział codziennie, to chyba taka długość może być xd

A więc odświeżyłam wygląd bloga, jak wam się podoba ?  
Muzyka też się zmieni, prawdopodobnie dziś. 


poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Place where a long day can rest . (~6~)


Rozdział 6




Zobaczyłam go całującego się z jakąś dziewczyną. Łzy same popłynęły, zaczęłam uciekać. Zdążyłam na autobus jadący w stronę domu. Usiadłam na wolnym miejscu, schowałam twarz w rękach. Nim się zorientowałam byłam już koło domu. Wysiadłam chwiejąc się na nogach. Zaczęłam szukać w torebce kluczy, niestety okazało się, że ich nie wzięłam a w domu nikogo nie było według moich przypuszczeń. Usiadłam na schodach. Zauważył mnie L.Joe. Podszedł do mnie.. Bez słowa objął mnie i zaczął pocieszać. Po jakichś 10 minutach. Moja mama wyszła z domu. Wpuściła mnie do środka. Wbiegłam na górę i odizolowałam się w pokoju.
- Wejdź, ona cię teraz potrzebuje ! - powiedziała
Chłopak wszedł uśmiechając się. Zapukał do moich drzwi i po chwili siedział koło mnie. Ponownie mnie objął i próbował pocieszyć
 - Zaraz wracam...- odparłam


Wyszłam z pokoju i zamknęłam się w łazience, usiadłam na podłodze. "Nie możesz płakać przez takiego dupka. Neomi musisz być silna !"- mówiłam sobie w myślach. Wstałam z podłogi, przemyłam twarz,   poprawiłam makijaż i wróciłam do pokoju. Joe uśmiechnął się do mnie.  Usiadłam obok niego.
- Dlaczego siedzisz ze mną ? Z taką dziewczyną, która ryczy przez to, że chłopak ją zdradził ? - zapytałam
- Bo zależy mi na tobie. Bo jesteś wyjątkowa inna niż reszta dziewczyn- odparł
Zatkało mnie, czyli przypuszczenia JinSae się sprawdziły. Milczałam......
- Chcesz coś do picia ? - spytałam
- Nie, dzięki, pójdę już....- odparł
Po chwili wstał i wyszedł z mojego pokoju, pożegnał się  z moją mamą i już go nie było. Nadal było czuć lekki zapach męskich perfum.  Wstałam z łóżka i przeszłam się po pokoju, było mi już trochę lżej, ale nadal czułam, że zbiera mi się na płacz. Po głowie ciągle chodziły mi słowa Joe: "Bo zależy mi na tobie. Bo jesteś wyjątkowa inna niż reszta dziewczyn."    Po chwili dostałam sms-a do L.Joe, nie wiem tylko skąd miał mój numer, zresztą mniejsza o to, jutro ma mnie zabrać na próbę ich zespołu. Szczęśliwa zeszłam na dół zjadłam kanapki i wyszłam do ogródka, siedzieli w nim rodzice. Mama jak zawsze piła melisę, a tata kawę. Usiadłam nad brzegiem basenu. Nabrałam ochotę na kąpiel. Przebrałam się momentalnie w kąpielówki i wskoczyłam do ciepłej wody. Po chwili dołączył do mnie tata. Świetnie się bawiliśmy. Wyszliśmy z wody dopiero wieczorem. Przebrałam się w suche ciuchy. Odrobiłam lekcje i pouczyłam się trochę. Gdy oczy zaczęły mi się same zamykać padłam na łóżko i zasnęłam. Obudził mnie dzwonek telefonu. Była 11.
- Halo ?- powiedziałam zaspanym głosem do telefonu
- Neomi obudziłem cię ?-spytał L.Joe
- Nie...- skłamałam
- Więc przyjdę do ciebie za pół godziny, dobrze ?
- Ok.
Rozłączyłam się i zerwałam z łóżka.....

Zapowiedź 7 rozdziału:
L.Joe według planu zabiera dziewczynę na próbę. Świetnie się bawią. W pewnym momencie do sali prób wpada ich menadżer, mów do chłopaków coś czego, Neomi nie powinna usłyszeć. Dziewczyna zostaje ranna. 


Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba :)




niedziela, 26 sierpnia 2012

Place where a long day can rest . (~5~)

Wróciłam do domu lekko przygnębiona. Mama siedziała w kuchni, a z gabinetu taty, było słychać dźwięki klawiszy co chwile przerywane, przekleństwami taty. Weszłam do pokoju, rzuciłam torbę w kąt i usiadłam na łóżku. Wzięła do ręki telefon, postanowiła powiedzieć o tym teraz tacie. Wyszła z pokoju, zapukała w drzwi i weszła.
- Tato ?
- Tak córeczko ? - spytał i odwrócił się w jej kierunku - Co się stało ?
Bez słowa, podałam mu telefon.
- Jutro kupię ci nowy, pojedziemy przed szkołą.- odparł i uśmiechną się
- Dziękuję !- powiedziałam i ukłoniłam się
Wyszłam powoli, wtedy zauważył mój bandaż.
- Skręciłaś kostkę ?
- Nie....
Tato bez najmniejszego słowa, zawołał mamę, ta opatrzyła mi to profesjonalnie. Wróciłam do pokoju, z jeszcze potworniejszym bólem. Zabrałam się za lekcje, nad fizyką siedziałam do północy. Potem wzięłam szybki prysznic i padłam na łóżko. Ciągle przed oczami stał mi Dong i jego pocałunek. Zresztą gdy o tym myślałam, miałam motylki w brzuchu. "Zakochałam się ?"- myślałam. Po chwili zasnęłam. Obudziłam się o 6. Posiedziałam chwilę zawinięta w pościeli, potem przebrałam się i zaplotłam warkocza.



Skorzystałam z toalety i zeszłam na dół. Zjadłam pożywne śniadanie i ruszyła do szkoły. Przed bramą do mojego domu zobaczyłam Dong-Sun. Powitał mnie szerokim uśmiechem.
- Ja chciałem jeszcze raz cię przeprosić. Wybaczysz mi ? - wypalił
- Tak - odparłam i uśmiechnęłam się do niego
Pocałowałam go w policzek.
- Teraz wiem, że czuje do ciebie coś więcej.
Chłopak złapał mnie za rękę i pośpiesznie poszliśmy w stronę szkoły. Każdy patrzył się na nas dziwnie. Gdy JinSae mnie zobaczyła podbiegła i przywitała się. Była bardzo zdziwiona, gdy zobaczyła mnie i Donga. Szybko puściliśmy swoje ręce. On poszedł w stronę kolegów, a ja razem z przyjaciółką do budynku.
- Wy serio jesteście razem ? - spytała
- Chybaaa tak- odparłam
Resztę drogi przebyłyśmy w milczeniu. Usiadłyśmy na ławkach. Jin wyjęła z plecaka niewielką paczuszkę i wręczyła ją mnie. Powoli ją rozpakowałam, był w niej obrazek, namalowany przez nią i łańcuszek-sówka.
- Dziękuję ! Ale z jakiej to okazji ? - spytałam
- To tak, aby cię powitać w nowej szkole !
- Aaale, ja nie mogę tego przyjąć.
- Możesz ! - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie szeroko.
- No dobrze !
Naszyjnik założyłam, a pracę schowałam do książki. Lekcje minęły dość szybko. Wieczorem wracałam z Dong-Sun. Stanęliśmy przed moim domem.
- Muszę już iść...- odparłam
Jednak nie puścił mojej ręki, spojrzeliśmy sobie w oczy. Dopiero teraz zauważyłam jak piękne są jego źrenice. Pocałował mnie namiętnie usta. Uśmiechnęłam się do niego i poszłam w kierunku domu. Zdjęłam buty i już chciałam iść do pokoju, gdy zatrzymała mama.
- Kto to był ? - spytała mama
- Mój przyjaciel
- Który cię pocałował ?- spytała mama z uśmiechem na ustach
- Tak- odparłam
Usiadłam na łóżku, byłam szczęśliwa. Na biurku znalazłam pudełko, a w nim nowy telefon. Kompletnie o tym zapomniałam, pośpiesznie przełożyłam kartę pamięci do nowego urządzenia i włączyłam. Okazało się, że miałam 5 wiadomości o Wiktorii. Jeden z nich brzmiał tak: "Wybaczył mi ! Dziękuję ci naprawdę ;*"
Uśmiechnęłam się do siebie i zaczęłam odrabiać lekcje. Dopiero rano przypomniałam sobie, że jest sobota. Na początku czytałam książkę, potem napisałam do Donga, by się spotkać. Umówiliśmy się w galerii. Przebrałam się i wyszłam z domu. Wsiadłam do autobusu i po jakichś 30 minutach byłam na miejscu. Weszłam na najwyższe piętro i zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu ukochanego. Po chwili zauważyłam go, niestety nie samego....



Dziś spróbuję coś wymyślić do rozdziału Impossible love  ^^

Jak wam się podoba rozdział  ? :)

Mamy 5477 wyświetleń i 25 obserwatorów. Dziękuję ! ;*

Zapraszam was także na bloga Alice, ! Piszę opowiadania o FT Island :)
<klik>

sobota, 25 sierpnia 2012

Place where a long day can rest . (~4~)

Rozdział 4

I chłopak, którego spotkałam na lotnisku. Dokładnie nie wiedziałam jak się nazywa. Wziął mnie na ręce i zaniósł do pielęgniarki. Kobieta wypytywała mnie o różne rzeczy. Wtedy przypomniałam sobie, że nic nie jadłam nawet bułeczka, którą wzięłam z domu leży w torbie. Po chwili wyszłam z gabinetu. Siedziała przed nim chłopak, który mi pomógł.
- Dziękuję- powiedziałam
Już chciałam iść kiedy, on złapał mnie delikatnie za rękę.
- Nawet nie znamy swoich imion, nazywam się L.Joe - odparł z uśmiechem
- Ja Neomi
Odwzajemniłam uśmiech i uwolniłam rękę, pobiegłam na boisko. Niestety nauczycielka nie pozwoliła mi grać. Siedziałam na trybunach, cały czas rozglądając się za JinSae. Gdy pani zakończyła mecz gwizdkiem, Jin podbiegła od razu do mnie.
- Wszystko ok ?
- Tak !
- L.Joe się chyba tobą interesuje ! On na nikogo nie zwraca uwagi, jesteś wyjątkowa !- szepnęła mi do ucha
- Nie przesadzaj !
Nie wierzyłam, że taki chłopak jak on może zakochać się we mnie. Ruszyłyśmy razem z resztą dziewczyn do szatni. Przebrałyśmy się i wyszłyśmy przed szkołę. Pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam w stronę domu. Na ławce przed bramą szkolną siedział Joe.
- Poczekaj- krzyknął
Odwróciłam się i uśmiechnęłam się do niego.
- Mogę cię odprowadzić ?
- Nie, naprawdę nie musisz.
Chłopak posmutniał.
- Dobrze to do jutra !

 *W myślach L.Joe*
Odrzuca mnie. Muszę się do tego przyzwyczaić. Będę obserwować ją z daleka. Jednak, gdy będzie coś jej grozić pomogę jej.


Przez resztę drogi nic się nie działo. Wróciłam szczęśliwa do domu. Zjadłam obiad i zabrała się za lekcje. Skończyłam około 18. Miałam cały wolny wieczór, postanowiłam, że obejrzę coś w telewizji. Skakałam po kanałach, aż znalazłam jakiś program rozrywkowy. Było to zapewne jakiś znany koreański boysband. Wtedy zauważyłam Joe. Wytrzeszczyłam oczy."To znaczy, że wpadłam na sławnego piosenkarza, a nawet o tym nie wiedziałam"-myślała.  Wyłączyła telewizor i poszła wziąć prysznic.Gdy wyszłam z łazienki, rodzice oznajmili, że wychodzą i wrócą bardzo późno.  Usiadłam na łóżku, zaczęła mnie potwornie boleć głowa. Wzięłam tabletkę i położyłam się spać. Przebudziłam się po 4 i nie mogłam już zasnąć. Udałam się na palcach do kuchni, schodziłam szybko po schodach i przewróciłam się. Po chichu wstałam i poszłam du kuchni, usiadłam na krześle, napiłam się wody i wtedy poczułam potworny ból w kostce. Wyjęłam z szafki bandaż i opatrzyłam nogę. Pokuśtykałam na górę, ponownie usiadłam na łóżku, przesiedziałam tak aż do 6 potem poszłam do łazienki, pomalowałam się, włosy związałam w koka i ubrałam się w bluzeczkę w paski, szorty i niebieski sweterek. Do tego trampki, które zakryją mój bandaż.


Napisałam sobie zwolnienie na WF i byłam gotowa. Torba spakowana, leżała od wieczora. Zjadłam śniadanie i wyszłam. Siedziałam przed klasą, bo nie miałam ochoty nigdzie chodzić, zresztą kostka strasznie dokuczała. JinSae cały czas dotrzymywała mi towarzystwa. Podczas lekcji wychowania fizycznego gadałam z chłopakiem o imieniu Dong-Sun. Był bardzo miły, znaleźliśmy nawet wspólny temat do rozmów. Po lekcjach siedziałam jeszcze z Jin przed szkołą.
- Wiesz, kiedy gadałaś z Dong'iem L.Joe patrzył się na ciebie zazdrośnie ! On chyba naprawdę coś do ciebie czuje !
- Nie przesadzaj, zresztą on jest sławny i niemożliwe, że się we mnie zakochał.
Popatrzyłam się w stronę wejścia, właśnie tam stał z resztą chłopaków, gdy nasze oczy się spotkały, szybko się odwróciłam.
- Muszę już iść. Cześć !
Pożegnałam się z przyjaciółką i powoli poszłam w stronę domu. Usłyszałam szum w uszach, po chwili leżała na chodniku.  Po chwili podbiegł do mnie Dong-Sun, pomógł mi wstać.
- Wszystko ok ?- spytał
- Tak ! Dziękuję- szepnęłam
- Przejdziemy się gdzieś ? - spytał
Chłopak nie czekając na moją odpowiedź złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę pobliskiego parku.
Usiedliśmy na jednej z ławek.
- Muszę ci coś wyznać, bo nie potrafię tego tłumić w sobie- odparł- Zakochałem się w tobie - wydusił siebie
Zatkało mnie. Dong zbliżył się do mnie i delikatnie pocałował.
- Nie Dongi, to za wcześnie, przeprasza !
Wstałam z ławki i zaczęła iść w stronę domu. Dogonił mnie momentalnie.
- Neomi poczekaj !- odparł - Przepraszam...- powiedziała
Spuścił głowę.
- Nie oczekuj ode mnie niczego, bo ja nie jestem pewna swoich uczuć co do ciebie.....


Mam nadzieję, wam się podoba :)
Impossible love spróbuję napisać jednak dopiero jutro....

 Specjalnie dla was przygotowałam nową zakładkę z bohaterami, szukajcie jej po lewej stornie w menu :)





piątek, 24 sierpnia 2012

Place where a long day can rest . (~3~)

Rozdział 3


Po chwili cała nasza trójka siedziała w samochodzie załadowanym po brzegi. Niestety trafiliśmy na ogromny korek. Jednak na lotnisku byliśmy na czas. Oddaliśmy nasze bagaże i wsiedliśmy do samolotu. Po około 8 godzinach lotu wylądowaliśmy w Korei. Każdy wziął swoje walizki i ruszyliśmy w kierunku wyjścia. Niestety ja na chwilę straciłam z oczu mamę, zaczęła iść cały czas w tym samym kierunku. Przez przypadek wpadłam na jakiegoś chłopaka, wytrąciłam mu z ręki jakieś papiery. Szybko je pozbierałam.
- Przepraszam- powiedziałam
*W myślach L.Joe*
Ta dziewczyna, która na mnie wpadła, była inna. Jej uroda, była inna. Wydawała się zagubiona. A ja jestem takim dupkiem, nie odezwałem się do niej ani słowem. Teraz już nigdy jej nie zobaczę.

*Powrót do narracji Neomi*
Oddałam mu je i szybko pobiegłam w kierunku wyjścia, które odnalazłam. Wyszłam przed budynek. Zaczęłam się rozglądać. Nigdzie nie było rodziców. Usiadłam na walizce, nie wiedziałam co robić. Wyjęłam z torebki komórkę, przypomniałam sobie, że jest potłuczona. Cichutko przeklęłam pod nosem. W torebce znalazłam adres, mojej babci. Wsiadłam do taksówki i poprosiłam, by kierowca zawiózł mnie do niej. Po 20 minutach stałam przed jej domem. Zapłaciłam i wysiadłam z bagażami. Zapukałam delikatnie w drzwi. Kobieta, która mi otworzyła, była moją babcią. Widziałam ją tylko na zdjęciach, ale była pewna, że to ona. Pani, po chwili rozpoznała i mnie.
- Neomi ?!- wykrzyknęła
- Tak, to ja babciu !
Babcia wpuściła mnie do środka, zaczęła mocno przytulać i wycałowywać.
- A co cię do mnie sprowadza ?- zapytała
- Zgubiłam się na lotnisku, a moja komórka się zepsuła..- odparłam
- Poczekaj zaraz zadzwonię do twojej mamy i powiem jej, że jesteś u mnie.
- Dobrze
Weszłam do jej przytulnego salonu i usiadłam na kanapie. Po chwili przyszła i babcia.
- Rodzice już po ciebie jadą. Chcesz coś do picia ?
- Herbatę jeśli można.- odparłam
Bardzo długo rozmawiałyśmy, ja przy okazji zajadałam się pysznymi ciasteczkami. Po jakichś 30 minutach przyjechali moi rodzice. Wypytywali jak ja mogłam się zgubić itp. Wyjechaliśmy z przytulnego domku w nowsze dzielnice Seulu. Dojazd zajął nam 2 godziny. Potwornie nudziłam się w samochodzie. Gdy stanęliśmy przed naszym mieszkaniem. Wnieśliśmy walizki do korytarzu. Ja obeszłam wszystkie pokoje, każdy był przepięknie zaprojektowany. Z mojego pokoju miałam widok na ogródek tuż za domem. Rozpakowałam rzeczy i położyłam się na łóżku. Natychmiast zasnęłam, obudziła mnie mama dopiero rano. Zerwałam się z łóżka. Poszłam wziąć prysznic. Pomalowałam się i założyłam białą tunikę z pingwinem, szorty, których w ogóle nie było widać i białe rajstopki.


Spakowałam nowe książki i piórnik. Tym razem wyjątkowo nie zjadłam śniadania, pomimo tego, że mama bardzo nalegała. Bardzo się denerwowałam. Wzięłam tylko bułeczkę i wyszłam przed dom. Tata czekał już w samochodzie. Podwiózł mnie przed budynek nowej szkoły. Wysiadłam i powoli szłam w kierunku wejścia. Na podwórku siedziało sporo ludzi. Pierwszy raz nikt do mnie nie krzyczał. Na ławce siedział ten sam chłopak, na którego wpadłam na lotnisku. Widocznie mnie ni zauważył. Odnalazłam sekretariat przedstawiłam się, miła pani zaprowadziła mnie pod salę. Weszłam jeszcze na przerwie, do nauczycielki, która była moją nową wychowawczynią. Wręczyła mi plan lekcji. Wytłumaczyła mniej więcej w jakich salach mamy lekcje. Po chwili do pomieszczenia wpadła reszta klasy. Stałam na środku obok pani Kang SooMin uciszyła uczniów 
- Uwaga ! Do naszej klasy przybyła nowa koleżanka. Nazywa się Kim Neomi, bądźcie dla niej mili i pomagajcie, gdyby została przez kogoś skrzywdzona.- powiedziała - Usiądź koło JinSae, nauczycielka wskazała czarnowłosą dziewczynę.


Ukłoniłam się i poszłam do ławki, uśmiechnęłam się do dziewczyny, ta także odwzajemniła uśmiech. Rozpakowałam się i usiadłam obok niej. Lekcja minęło dość szybko. Cały czas trzymałam się z Jin, dużo rozmawiałyśmy. Ostatnią lekcją jaką mieliśmy to WF. Na początku biegaliśmy, kilka okrążeń, by się rozgrzać. W pewnym momencie zrobiło mi się słabo i upadłam na bieżnię. Podbiegła do mnie JinSae i ......




To chyba najgorszy rozdział ><. Przepraszam....
Na prawdę dziękuję za te wszystkie komentarze !



czwartek, 23 sierpnia 2012

Place where a long day can rest . (~2~)

 Rozdział 2


-Możemy wyjechać do Korei !- krzyknęła mama
 Serio ?!
Ponownie przytuliłam mamę, usłyszałyśmy trzask drzwi i głos taty
- Już jestem !
Zbiegłam szybko po schodach i  wpadłam w objęcia taty
- Dziękuję tato ! Nie wiesz jak się ciesze !
Nie czekając na odpowiedź wróciłam na górę. Odrobiłam pośpiesznie lekcje i zaczęłam się pakować. Przygotowałam sobie strój na jutro do szkoły i drugi na wyjazd. Gdy skończyłam pakowanie ubrań do walizek, był północ. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać była padnięta. Rano budzi jak zwykle zadzwonił o 6. Zerwałam się z łóżka, przebrałam się w szorty i białą bluzeczkę.


Włosy związałam w warkocza. Do czarnej torby jak zwykle spakowałam książki i zeszyty. Zjadłam śniadanie, porozmawiałam chwile z mamą, ta wręczyła mi listę zakupów, które mam zrobić po drodze wracając ze szkoły. Wzięłam kanapki i wyszła żegnając się z rodzicami. Dziś wyjątkowo miałam uśmiech na twarzy. Weszła na teren szkoły, od razy podbiegł do mnie Michał i Szymon, wyrwali mi torbę, wywalając z niej wszystko. Zaczęłam zbierać, porozrzucane rzeczy, komórką miała stłuczony ekran. Bez słowa poszłam do szkoły. Zaczynaliśmy matematyką. Nauczycielka wpuściła uczniów do sali. Mnie niestety wywołała do tablicy. Pomimo tego, że była dobra z matmy, tego zadania kompletnie nie rozumiałam. Stałam przed tablicą wgapiając się w liczby, które skakały mi przed oczyma. Pani Krysia, zrobiła dziwną minę.
- Nie uczyłaś się prawda ?
Pomachałam głową, siadaj na miejsce, stawiam ci jedynkę, jutro będziesz odpowiadać. Uśmiechnęłam się do siebie dyskretnie i w myślach powiedziałam "Jutro już mnie tu nie będzie :)". Reszta lekcji minęła spokojnie. Skończyła o 15. Poszłam do supermarketu, zrobiłam zakupy i postanowiłam wracać dłuższą drogą, by móc pożegnać się z różnymi miejscami. Na  moście zauważyłam dziewczynę. Podbiegła do niej. Odezwałam się pierwsza, co było dziwne.
- Co ty robisz ?!- wykrzyknęłam
Dziewczyna gwałtownie się odwróciła przez co noga ześlizgnęła jej się z krawędzi. Rzuciłam zakupy, by ją uratować. Podałam jej rękę i wciągnęłam ją z powrotem na chodnik.
- Dziękuję !- krzyknęła
Przytuliła mnie mocno.
- Ale co ty robiłaś na tym moście ?- spytałam
- Chciałam z niego skoczyć... Tak w ogóle nazywam się Wiktoria. - rozpromieniona dziewczyna podała mi rękę
- A ja Neomi- odpowiedziałam i także obdarzyłam ją uśmiechem
- Przejdziemy się gdzieś ?- spytała
- Pewnie ! Tylko muszę odnieść te zakupy
Szłyśmy cały czas rozmawiając, gdy doszłyśmy do mojego mieszkania. Oddałam torby mamie i oznajmiłam, że idę na spacer z koleżanką, ta bardzo się ucieszła.
- Tylko nie wracaj późno, wiesz, że nie długo wyjeżdżamy !
Wtedy przypomniałam sobie, że już w nocy mnie tu nie będzie.... Trochę posmutniała, jednak Wiktoria tego nie zauważyła. Poszłyśmy na lody, zasiadłyśmy przy stoliku i zajadałyśmy się deserem.
- Mogę cię o coś jeszcze spytać ? - zapytałam
- Pewnie !
- Więc dlaczego chciałaś skoczyć z mostu ?
Dziewczyna posmutniała i spuściła głowę..
- Więc, ja  jestem w ciąży.
- To dlatego chciałaś uśmiercić siebie i przy okazji dziecko ?
- Nie to nie tak. Bo po prostu ja jestem w ciąży z bratem mojego chłopaka...
- Ojej...
- Nie pytaj jak to się stało.. Boje się tylko reakcji mojego narzeczonego
- Musisz z nim o tym pogadać ! Nawet jeszcze dziś się z nim spotkaj !
- Okej !
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- Napiszesz mi sms-a jak ci poszło. Ok ?
-Pewnie
Napisałam na serwetce swój numer telefonu i oddałam dla Wiki.
- Spotkamy się jutro? - spytała dziewczyna
- Niestety nie, dziś w nocy wyjeżdżam do Korei. Przepraszam
- Czyli nigdy więcej się nie spotkamy ?!
- Nie wiem, kiedyś na pewno zaproszę cię do swojego nowego domu ! :)
- Ok !
Wstałam od stolika.
- Muszę już iść...
- Odprowadzę cię !
Szłyśmy cały czas rozmawiając, przed moim domem pożegnałyśmy się. Wiktoria skręciła w lewo, a ja weszłam do mieszkania. Było czuć przepiękny zapach naleśników. Mama nałożyła mi potężna porcję, zjadłam ją i poszłam do swojego pokoju. Była 18. Za 4 godziny mieliśmy być na lotnisku. Sprawdziła, jeszcze raz czy czegoś przypadkiem nie zostawiłam, wszystkie szafki były puste.  Weszłam du biura taty. Widać było, ze w pośpiechu pakuje papiery. Usiadłam obok niego i podawałam mu je. Po chwili skończyliśmy. Podziękował i wyszedł z pokoju. Zjadł obiad i znów zabrał się za sprzątanie tym razem salonu.
Ja poszłam się przebrać, założyła białą tunikę i jeansowe leginsy. Do tego buty na lekkim obcasie.


Wtedy przypomniałam sobie o komórce, postanowiłam, że powiem tacie o tym, gdy będziemy już na miejscu. Mama wbiegła do pokoju.
- Idź pomóż tacie pakować walizki to samochodu.
Pośpiesznie wybiegłam z torbami za tatą.


Dziękuję za tak miłe komentarze ! ;*
3 rozdziały dodam prawdopodobnie jutro.....

Zawieszam na razie pisanie Impossible love, skończyły mi się pomysły. Muszę znów nabrać sił do pisania, zapewniam was nie potrwa to dłużej niż do piątku :D 



środa, 22 sierpnia 2012

Place where a long day can rest . (~1~)

 Rozdział 1


Cześć ! Mam na imię Neomi, od 16 lat mieszkam w stolicy Polski... Pomimo tego jestem w połowie Polką w połowie Koreanką. Dlaczego ? Moja mama urodziła się w Seulu i tam też mieszkała do czasu gdy poznała tatę, w jego rodzinnym mieście wzięli ślub. Nigdy nie byłam w Korei. Jestem bardzo spokojna i nieśmiała, przez to w szkole cały czas jestem dręczona i wyśmiewana. Może przez to, że mam lekko skośne oczy i jasną cerę ? Dobra za dużo o mnie powróćmy do rzeczywistości. Dziś czwartek i muszę iść już do szkoły. Jak zwykle ubrałam krótkie spodenki i sweterek. Moje rudawe włosy związałam w koczek, pomalowałam rzęsy i byłam już prawie gotowa.

Spakowałam książki i piórnik to torebki. Wielki brystol muszę nieść w ręce, bo niestety nie mam go gdzie wsadzić. Zbiegłam szybko po schodach. W kuchni krzątała się jeszcze moja mama, jest projektantką wnętrz, sama ustala godziny pracy i dlatego jest w domu bardzo długo. Usiadłam przy stole, zjadłam płatki, wzięłam kanapki, dałam całusa mamie i wyszłam. Do szkoły szłam piechotą, miałam do niej bardzo blisko około 5 minut. Gdy weszłam na teren szkoły od razu usłyszałam wyzwiska w moim kierunku. Starałam się nie zwracać na nikogo uwagi. Wtem ktoś wyrwał mi z ręki plakat. Był to Michał, największy przystojniak w szkole, niestety był wyższy ode mnie i nie mogłam nic zrobić, bezczelnie porwał mi moją pracę i rzucił ją na chodnik. Cała szkoła się ze mnie śmiała. Kilka łez spłynęło mi po policzku, pozbierałam szczątki plakatu i uciekłam do szkoły. Usiadłam pod salą numer 115, gdzie mieliśmy mieć biologię. Po chwili przyszła i pani. Ona jedyna traktowała mnie jak normalną uczennicę. Zauważyła moje łzy i podeszła do mnie
- Co się stało Neomi ?
- Nic....
Otarłam łzy rękawem, spojrzałam na nią i wymusiłam uśmiech.
- Widzę, że coś się stało ! To Michał znów coś zrobił prawda ?
Milczałam. Nauczycielka zrozumiała, że nie chcę rozmawiać. Pogłaskała mnie tylko po głowie i weszła do sali. Spojrzałam na zegarek, miałam jeszcze 5 minut do rozpoczęcia zajęć. Poszłam do łazienki, poprawiłam makijaż i wyszłam z toalety. Weszłam do sali jako pierwsza. Usiadłam w swojej ostatniej ławce, wyjęłam podręcznik, zeszyt i piórnik. Po chwili wbiegła  i cała klasa. Zrobił się wielki hałas, pani Laura uciszała wszystkich, jednak bez skutku. Przez resztę dnia praktycznie nic się nie działo. Było wyjątkowo spokojnie. Ostatnia lekcja była najgorsza. Chłopcy zaczęli rzucać we mnie papierkami. Matematyczka jakby w ogóle tego nie widziała. Na koniec kazała mi to wszystko pozbierać. Do domu biegłam, bo nie chciałam nikogo spotkać. Zdjęłam buty i odizolowałam się w swoim pokoju. Każdy dzień stawał się co raz gorszy.....
Do mojego pokoju, weszła mama.
- Co się stało ? - spytała
- Jestem inna i po prostu traktują mnie jak jakiego śmiecia- wyszeptałam
Mama przytuliła mnie mocno, próbowała pocieszyć.
- Wytrzymasz jeszcze jeden dzień ?
- Jak to jeden, przecież do końca roku szkolnego zostało 3 miesiące !
- Twój tata dostał awans i możemy przeprowadzić się do....


Uf... pierwszy rozdział już za mną. Wydaje mi się jakiś taki dziecinny. 
A wy jak uważacie ? 
Proszę o naprawdę szczere komentarze, jeżeli po prostu wam się nie spodoba. Nie będę tego kontynuować :)